środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 15 cz.2

       Kornelia z Szymonem bawili się świetnie wygłupiając i wariując na piasku. Jednak chłopak nagle przystanął i spoważniał.
Spojrzał Kornelii w jej duże niebieskie oczy i zaczął mówić.

-Mam do Ciebie bardzo ważne pytanie. - Kornelia zamarła, gdy usłyszała te słowa.
-S-słucham. - wyjąkała
-Tylko proszę - zbliżył się do niej - odpowiedz mi szczerze
Teraz byli tak blisko siebie, że czuła jego oddech na swojej twarzy. Zadarła lekko głowę do góry, aby spojrzeć mu w oczy i powiedziała tylko.
-Oczywiście.
-Czy mam u Ciebie jakieś szanse? - zapytał w końcu.
Dziewczyna otwarła szeroko oczy i przez chwilę milczała, aż w końcu stanęła na palcach i będąc o centymetr od jego twarzy wyszeptała.
-Tak.
I nieoczekiwanie złożyła delikatny pocałunek na jego ustach.

                                                        ***

      Pół godziny później Maję odwiedził lekarz i odpiął jej wszystkie rurki, oraz oznajmił, że może już zacząć spacerować, ale ostrożnie, żeby nic nie zrobić, ze szwami na brzuchu. Dziewczyna podziękowała lekarzowi i odprowadziła go wzrokiem do drzwi. Po chwili wstała i obeszła spokojnie łóżko dookoła. Robert długo nie wracał, więc postanowiła wyjść go poszukać. Zarzuciła na ręce bluzę i wyszła z sali. Postanowiła, że najpierw sprawdzi na stołówce.

     Szła dość długim korytarzem uważnie się rozglądając. Kilka osób które mijała pozdrowiło ją kiwnięciem głowy bądź uśmiechem. Nagle w jednej sali z przezroczystą szybą w drzwiach zobaczyła coś, przez co jej serce na chwilę stanęło.... Nie mogła uwierzyc w to co widziała.. Jej życie w tej chwili straciło sens, a serce pokruszyło się w drobny mak... Na jednym ze szpitalnych łóżek siedział Robert całując się w najlepsze z jakąś dziewczyną...

     Maja stała jak w ryta i przyglądala się temu zdarzeniu jak zahipnotyzowana. Jakby czas nagle zwolnił, lub zatrzymał się, akurat wtedy... Dziewczyna zagubiona we własnych myślach, w końcu poruszyła się i pobiegła do pierwszej napotkanej toalety, już nie dbając o to, że coś sobie naciągnie w brzuchu.

      Weszła do kabiny, zamknęła się na klucz i osunęła przy ścianie. Zaczęcia cicho szlochać... Czuła, że coś boli ją w okolicach pępka, ale ten ból jej nie przeszkadzał, najgorszy był ten psychiczny, którego nikt nie potrafi wyleczyć. Przypomniała sobie, że jedynym sposobem, którym potrafi ukoić swój ból była żyletka.. Wiedziała, że bedzie tego żałować, lecz teraz nie myślałam racjonalnie. Wstała i zaczęła szukać czegoś ostrego. Nic nie znalazła, zacisnęła usta, próbując bezskutecznie powstrzymać łzy spływające jej do oczu.

      Koszulkę miała już całą mokrą, jedyne co miała przy sobie to telefon, wyciągnęła go i na ślepo zaczęła pisać sms do Korneli. Wyszło jej coś takiego: "Zdrsdziuł mnije ". Wysłała sms'a, schowała telefon do kieszeni i wstała z podłogi. Podeszła do umywalki, spojrzała w lustro i stwierdziła, że wygląda fatalnie. Przemyła twarz zimną wodą i poprawiła troche włosy. Z oczu nadal skapywały jej pojedyncze łzy.

     Postanowiła iść na salę i udać że śpi, to najlepszy sposób, żeby uniknąć rozmowy z... Wyszła z toalety i pokierowała się do swojej sali. Jak na złość, zobaczyła Roberta wychodzącego ze stołówki ze śniadaniem dla niej. Poparzył na nią i uśmiechnął się, jednak zaraz zauważył,że coś jest nie tak i zwiększył tępo. Maja widząc to zaczęla ile sił w nogach biec przed siebie. Była jeszcze bardzo słaba po operacji.

      Zdesperowana, wpadła do pokoju pielęgniarek. W pomieszczeniu była tylko jedna osoba, dziewczyna wyjąkała przez łzy.
-Niech go Pani nie wpuszcza.
Kobieta obejrzała się za siebie i zobaczyła idącego chłopaka w ich kierunku. Szybko wyszła na zewnątrz i zablokowała mu drogę. Maja w tym czasie usiadła na jednym ze stołków i próbowała się uspokoić.

                                                               ***

       Stali tak już od dłuższego czasu. Obejmując się i całując, gdy nagle tą wspaniałą chwilę przerwał dźwięk komórki Kornelii, oznaczający, że dostała sms'a.
-Muszę odebrać, może do Maja. - westchnęła dziewczyna i składając ostatni pocałunek na ustach chłopaka, odsunęła się i wyciągnęła komórkę.
Chwile wpatrywała się w wyświetlacz w milczeniu, a po chwili podała telefon Szymonowi. Jej do tej pory szczery uśmiech i błysk w oczach, zastąpiło przygnębienie, a w tęczówkach odbijała się nienawiść.
-Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam tego sms'a.. Ale musimy tam wracać - Powiedziała dziewczyna, przypatrując sie wyrazowi twarzy Szymona.

      Chłopak nie mógł wydusić z siebie słowa. Nareszcie był szczęśliwy, a ten idiota postanowił zrobić Mai coś takiego? W końcu kiwnął tylko głową. Kornelia szybko wystukała numer obsługi. Gdy po drugiej stronie telefonu odezwała sie kobieta, dziewczyna powiedziała, że potrzebuje helikoptera w trybie natychmiastowym, by zabrał ją i Szymona do szpitala, bo moze to być sprawa życia i smierci.

      Chłopak słuchając wywodu Korneli był pod wrażeniem. Kiedy ta dziewczyna nauczyła się tak kłamać? Gdy zakończyła rozmowę, zapytał
-Za ile przylecą?
-Powiedzieli, że za jakieś 10 minut powinni być. Cholera ! Co za dupek z tego Roberta!- Kornelia była zaskoczona tym co właśnie powiedziała. Nigdy wcześniej nie zdarzało jej się przeklinać.

    Jednak zaskoczenie Korneli było niczym w porównaniu z szokiem który przeżył Szymon. Mimo, że mowa była o jego "przyjacielu", to jak najbardziej popierał te słowa. Dziwiło go jednak, że powiedziała to, jak do tej pory grzeczna i ładnie się wyrażająca Kornelia.

                                                                ***

      Gdy podniosła głowę, napotkała jego spojrzenie po drugiej stronie szyby, było niezrozumiałe i zagubione.. Jednak to ona czuła się bardziej zagubiona niż on w tej chwili. Poparzyła na niego smutno ostatni raz i znów schowała głowę w rękach.

      Usłyszała sygnał sms, podniosła głowę, chłopak stał z telefonem na przeciwko drzwi. No oczywiście. Była niezmiernie ciekawa co napisał, ale nie miała ochoty odbierać smsa, głowę ponownie podparła dłońmi, a z oczy co jakiś czas płynęły gorące łzy.

      Wytarła twarz rękawem od bluzy i wzięła telefon ponownie do ręki. Musiała przeczytać co ten debil do niej napisał.
Wiadomość była krótka. "O co Ci do diabła chodzi?" Fajnie... Czyli to ona była tą złą. Wszystko się w niej zaczęło gotować, smutek chwilowo się odsunął, zostawiając miejsce nowo narodzonej wściekłości i nienawiści.

       Wstała z krzesła i ruszyła z impetem w strone chłopaka. Nie liczyło się w tym momencie nic, to czy zrobi sobie krzywdę, czy to co pomyśli sobie pielęgniarka. Z hukiem kopnęła w drzwi, a sekundę później stała twarzą w twarz z Robertem. Bez żadnego planu wymierzyła mu siarczysty policzek. Wrzeszcząc na cały szpital.

      Chłopak w osłupieniu i zdziwieniu patrzył jak Maja oddala się od niego i biegnie w strone swojej sali. Chwilę to trwało zanim się otrząsną i zrozumiał co wlasnie się stało. Jak głupi powoli podniósł rękę i dotknął bolącego miejsca. Czuł, że to był ostatni raz kiedy ona go dotknęła i już przypuszczał skąd jej gniew.