środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 15 cz.2

       Kornelia z Szymonem bawili się świetnie wygłupiając i wariując na piasku. Jednak chłopak nagle przystanął i spoważniał.
Spojrzał Kornelii w jej duże niebieskie oczy i zaczął mówić.

-Mam do Ciebie bardzo ważne pytanie. - Kornelia zamarła, gdy usłyszała te słowa.
-S-słucham. - wyjąkała
-Tylko proszę - zbliżył się do niej - odpowiedz mi szczerze
Teraz byli tak blisko siebie, że czuła jego oddech na swojej twarzy. Zadarła lekko głowę do góry, aby spojrzeć mu w oczy i powiedziała tylko.
-Oczywiście.
-Czy mam u Ciebie jakieś szanse? - zapytał w końcu.
Dziewczyna otwarła szeroko oczy i przez chwilę milczała, aż w końcu stanęła na palcach i będąc o centymetr od jego twarzy wyszeptała.
-Tak.
I nieoczekiwanie złożyła delikatny pocałunek na jego ustach.

                                                        ***

      Pół godziny później Maję odwiedził lekarz i odpiął jej wszystkie rurki, oraz oznajmił, że może już zacząć spacerować, ale ostrożnie, żeby nic nie zrobić, ze szwami na brzuchu. Dziewczyna podziękowała lekarzowi i odprowadziła go wzrokiem do drzwi. Po chwili wstała i obeszła spokojnie łóżko dookoła. Robert długo nie wracał, więc postanowiła wyjść go poszukać. Zarzuciła na ręce bluzę i wyszła z sali. Postanowiła, że najpierw sprawdzi na stołówce.

     Szła dość długim korytarzem uważnie się rozglądając. Kilka osób które mijała pozdrowiło ją kiwnięciem głowy bądź uśmiechem. Nagle w jednej sali z przezroczystą szybą w drzwiach zobaczyła coś, przez co jej serce na chwilę stanęło.... Nie mogła uwierzyc w to co widziała.. Jej życie w tej chwili straciło sens, a serce pokruszyło się w drobny mak... Na jednym ze szpitalnych łóżek siedział Robert całując się w najlepsze z jakąś dziewczyną...

     Maja stała jak w ryta i przyglądala się temu zdarzeniu jak zahipnotyzowana. Jakby czas nagle zwolnił, lub zatrzymał się, akurat wtedy... Dziewczyna zagubiona we własnych myślach, w końcu poruszyła się i pobiegła do pierwszej napotkanej toalety, już nie dbając o to, że coś sobie naciągnie w brzuchu.

      Weszła do kabiny, zamknęła się na klucz i osunęła przy ścianie. Zaczęcia cicho szlochać... Czuła, że coś boli ją w okolicach pępka, ale ten ból jej nie przeszkadzał, najgorszy był ten psychiczny, którego nikt nie potrafi wyleczyć. Przypomniała sobie, że jedynym sposobem, którym potrafi ukoić swój ból była żyletka.. Wiedziała, że bedzie tego żałować, lecz teraz nie myślałam racjonalnie. Wstała i zaczęła szukać czegoś ostrego. Nic nie znalazła, zacisnęła usta, próbując bezskutecznie powstrzymać łzy spływające jej do oczu.

      Koszulkę miała już całą mokrą, jedyne co miała przy sobie to telefon, wyciągnęła go i na ślepo zaczęła pisać sms do Korneli. Wyszło jej coś takiego: "Zdrsdziuł mnije ". Wysłała sms'a, schowała telefon do kieszeni i wstała z podłogi. Podeszła do umywalki, spojrzała w lustro i stwierdziła, że wygląda fatalnie. Przemyła twarz zimną wodą i poprawiła troche włosy. Z oczu nadal skapywały jej pojedyncze łzy.

     Postanowiła iść na salę i udać że śpi, to najlepszy sposób, żeby uniknąć rozmowy z... Wyszła z toalety i pokierowała się do swojej sali. Jak na złość, zobaczyła Roberta wychodzącego ze stołówki ze śniadaniem dla niej. Poparzył na nią i uśmiechnął się, jednak zaraz zauważył,że coś jest nie tak i zwiększył tępo. Maja widząc to zaczęla ile sił w nogach biec przed siebie. Była jeszcze bardzo słaba po operacji.

      Zdesperowana, wpadła do pokoju pielęgniarek. W pomieszczeniu była tylko jedna osoba, dziewczyna wyjąkała przez łzy.
-Niech go Pani nie wpuszcza.
Kobieta obejrzała się za siebie i zobaczyła idącego chłopaka w ich kierunku. Szybko wyszła na zewnątrz i zablokowała mu drogę. Maja w tym czasie usiadła na jednym ze stołków i próbowała się uspokoić.

                                                               ***

       Stali tak już od dłuższego czasu. Obejmując się i całując, gdy nagle tą wspaniałą chwilę przerwał dźwięk komórki Kornelii, oznaczający, że dostała sms'a.
-Muszę odebrać, może do Maja. - westchnęła dziewczyna i składając ostatni pocałunek na ustach chłopaka, odsunęła się i wyciągnęła komórkę.
Chwile wpatrywała się w wyświetlacz w milczeniu, a po chwili podała telefon Szymonowi. Jej do tej pory szczery uśmiech i błysk w oczach, zastąpiło przygnębienie, a w tęczówkach odbijała się nienawiść.
-Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam tego sms'a.. Ale musimy tam wracać - Powiedziała dziewczyna, przypatrując sie wyrazowi twarzy Szymona.

      Chłopak nie mógł wydusić z siebie słowa. Nareszcie był szczęśliwy, a ten idiota postanowił zrobić Mai coś takiego? W końcu kiwnął tylko głową. Kornelia szybko wystukała numer obsługi. Gdy po drugiej stronie telefonu odezwała sie kobieta, dziewczyna powiedziała, że potrzebuje helikoptera w trybie natychmiastowym, by zabrał ją i Szymona do szpitala, bo moze to być sprawa życia i smierci.

      Chłopak słuchając wywodu Korneli był pod wrażeniem. Kiedy ta dziewczyna nauczyła się tak kłamać? Gdy zakończyła rozmowę, zapytał
-Za ile przylecą?
-Powiedzieli, że za jakieś 10 minut powinni być. Cholera ! Co za dupek z tego Roberta!- Kornelia była zaskoczona tym co właśnie powiedziała. Nigdy wcześniej nie zdarzało jej się przeklinać.

    Jednak zaskoczenie Korneli było niczym w porównaniu z szokiem który przeżył Szymon. Mimo, że mowa była o jego "przyjacielu", to jak najbardziej popierał te słowa. Dziwiło go jednak, że powiedziała to, jak do tej pory grzeczna i ładnie się wyrażająca Kornelia.

                                                                ***

      Gdy podniosła głowę, napotkała jego spojrzenie po drugiej stronie szyby, było niezrozumiałe i zagubione.. Jednak to ona czuła się bardziej zagubiona niż on w tej chwili. Poparzyła na niego smutno ostatni raz i znów schowała głowę w rękach.

      Usłyszała sygnał sms, podniosła głowę, chłopak stał z telefonem na przeciwko drzwi. No oczywiście. Była niezmiernie ciekawa co napisał, ale nie miała ochoty odbierać smsa, głowę ponownie podparła dłońmi, a z oczy co jakiś czas płynęły gorące łzy.

      Wytarła twarz rękawem od bluzy i wzięła telefon ponownie do ręki. Musiała przeczytać co ten debil do niej napisał.
Wiadomość była krótka. "O co Ci do diabła chodzi?" Fajnie... Czyli to ona była tą złą. Wszystko się w niej zaczęło gotować, smutek chwilowo się odsunął, zostawiając miejsce nowo narodzonej wściekłości i nienawiści.

       Wstała z krzesła i ruszyła z impetem w strone chłopaka. Nie liczyło się w tym momencie nic, to czy zrobi sobie krzywdę, czy to co pomyśli sobie pielęgniarka. Z hukiem kopnęła w drzwi, a sekundę później stała twarzą w twarz z Robertem. Bez żadnego planu wymierzyła mu siarczysty policzek. Wrzeszcząc na cały szpital.

      Chłopak w osłupieniu i zdziwieniu patrzył jak Maja oddala się od niego i biegnie w strone swojej sali. Chwilę to trwało zanim się otrząsną i zrozumiał co wlasnie się stało. Jak głupi powoli podniósł rękę i dotknął bolącego miejsca. Czuł, że to był ostatni raz kiedy ona go dotknęła i już przypuszczał skąd jej gniew.

niedziela, 13 kwietnia 2014

Powrót do dzieciństwa - Nominacja

         Siedmioletnia Maja wyszła z klasy i lekko zdenerwowana, spacerowała po szkolnych korytarzach, pierwszy dzień szkoły, prawie nikogo nie zna. Nagle ktoś stanął na jej drodze, podniosła oczy do góry, przed nią stał chłopiec, na oko nieco od niej starszy, uśmiechał się wesoło. Od razu na jej policzkach pojawiły się czerwone wypieki, odwzajemniła uśmiech i spuściła głowę.
-Jestem Robert - Zagadnął wesoło nowy kolega. - może oprowadzić Cię po szkole?
Zawstydzona dziewczynka skinęła delikatnie głową i poszła za Robertem. Chłopak niewątpliwie potrafił oczarować. Opowiadał Mai o nauczycielach, lekcjach, dodatkowych zajęciach i nawet o sobie, a przy tym patrzył dziewczynie niemal cały czas w oczy co ją bardzo peszyło.
        Z zaciekawieniem słuchała każdego wypowiedzianego przez chłopaka słowa. Tak jak się jej wydawało, Robert był starszy od niej o rok.
W końcu ni stąd ni zowąd kolega zapytał;
-A Ty jak masz na imie ?- popatrzył trochę głupkowatym wzrokiem- Ja ciągle mówię, a Ty się nawet nie przedstawiłaś.
-Jestem Maja - odparła dziewczynka.
-Bardzo ładne imię. - powiedział przyjaciel.
Maję znowu oblały rumieńce , a chłopak uśmiechnął się szeroko.
Zabrzęczał dzwonek i Robert odprowadził koleżankę pod klasę a potem pożegnał się z nią i odszedł.
Od tej pory, niemal ich tradycją stały sie spacery na przerwach.

                                                              ***

        Pierwsza klasa podstawówki, stres, nowi znajomi i nowi nauczyciele. Kornelia i Szymon siedzieli na ławce przed ich nową klasą i czekali na nowego wychowawcę. Oni już się znali, z przedszkola, rozmawiali przyciszonymi głosami, oboje bardzo się denerwowali. Już zdążyli ustalić że będą siedzieć w jednej ławce, kiedy szli do szkoły, po drodze wygłupiali się i bawili, przez co o mały włos spóźnili się na pierwszą w ich życiu lekcję.
        Przez pierwsze lata podstawówki byli nierozłączni, po jakimś czasie jednak ich przyjaźń nieco się rozluźniła, on miał kolegów, ona koleżanki, nawet nie pomyśleli wtedy że połączy ich w przyszłości niesamowita przygoda na wyspie.

                                                              ***

        W 5 klasie podstawówki, Maja postanowiła się przepisać do innej klasy, gdyż w swojej nie mogła się z nikim dogadać. Oparcie miała tylko u Roberta z którym zaprzyjaźniła się już  1 klasie. Gdy stała pierwszy raz pod nową klasą, bała się że nie będzie potrafiła się tam odnaleźć, jednak strach nie trwał długo, gdyż podeszła do niej uśmiechnięta dziewczynka o długich kręconych włosach i przedstawiła pytając czy będą razem chodzić do klasy.
        Maja spojrzała na dziewczynę, zobaczyła radość w jej oczach i przytaknęła. Przedstawiła się i zapytała czy mogłaby siąść z nią na jakiejś lekcji. Kornelia przytaknęła z ochotą, a w klasie przedstawiła jej również Szymona, który polubił od razy tą uśmiechniętą szatynkę. Po jakimś czasie, dziewczyny zbliżyły się do siebie i zaprzyjaźniły się. Rozmawiały całymi godzinami, spotykały się w każdej wolnej chwili.
        Z początku czasem też spotykali się we czwórkę, kiedy Kornelia i Szymon Spacerowali z Mają, a Robert podchodził do swojej przyjaciółki. Po jakimś czasie, Szymon i Robert zaczęli chodzić swoimi ścieżkami. Jednak przyjaźń Mai i Roberta, nie miała tu swojego końca, parę lat później w gimnazjum, odnowili tą znajomość. Z czasem, dziecięca przyjaźń zamieniła się w młodzieńczą miłość.

Dziękujemy za nominacje Alokin W. ;) (http://wblaskuwolnosci.blogspot.com/)
Nominowani:
Kolorowe stworzonko (http://zawiszaczarn.blogspot.com/)
Karolina Sobczyk (http://threeextremefamilia.blogspot.com/)
Szynszyloova :D (http://zycie-wsrod-ludzi.blogspot.com/)

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 15 cz.1

         Kornelia z Szymonem wyszli z helikoptera na wielką wyspę gdzie spędzili ostatnie dni. Na wyspie było pusto i cicho, zupełnie inaczej niż do tej pory. Szybkim krokiem zawędrowali do domku, gdzie mieli obmyślić szczegółowy plan niespodzianki. Przyjaciele weszli do swojego niewielkiego pokoju, usiedli na łóżku i zaczęli myśleć. Brali pod rozwagę kilka pomysłów, ale żaden nie wydawał im się dostatecznie ciekawy. Kornelia w końcu powiedziała bez przekonania:
-Jeśli by zostali tam dość długo moglibyśmy zrobić im poszukiewanie jajek wielkanocnych. 
Szymon po chwili zastanowienia odpowiedział:
-Może te jajka nie wypalą, ale mam lepszy pomysł!- po tych słowach, dziewczyna spojrzała na chłopaka znacząco, jednak on tylko podstepnie się uśmiechnął.
Zbliżał się wieczór, więc Szymon zaproponował żeby powoli kłaść się spać.

                                                             ***

        Maja leżała na łóżku obok ukochanego, po serii pocałunków oddychała głęboko, aby uspokoić szaleńczo bijące serce. 
Robert wptrywał się w jej zielono-szare oczy i delikatnie głaskał po włosach.
        Kochał ją, naprawdę ją kochał. Sam nie mógł w to uwierzyć, przez lata zmieniał dziewczyny, nie specjalnie się nimi przejmując, a tym czasem ta niska, wesoła szatynka, zdołała go usidlić, a on wiedział że to już na zawsze i cieszył się z tej myśli.
Maja też widziała w jego oczach miłość i opiekuńczość. Cieszyła się z tego, że nie poddała się i walczyła o to uczucie do samego końca. Teraz uświadomiła sobie, że niezależnie od tego co by się stało, chłopak zawsze będzie przy niej.
      Leżeli tak, wtuleni w siebie i oboje zdawali sobie sprawę z tego, że ten wyjazd na wyspę, przypieczętował ich miłość. Jakby każda para która tam pojedzie stawała się sobie bliższa.

                                                            ***

      Ranek był nieco pochmurny, Kornelia wstała nieco przygnębiona pogodą. Podeszła do okna i zaczęła się rozglądać, lekko jeszcze zaspana. Szymon obudził się parę sekund później i widząc że dziewczyna już wstała, podniósł się z łóżka i podszedł do niej. 
Objął ją w pasie i szepnął:
-Dzień dobry ranny ptaszku.
Dziewczyna z uśmiechem na twarzy odpowiedziała mu:
-Dzień dobry śpiochu.
      Oboje zaskoczeni swoim zachowaniem zawstydzili się nieco i spojrzeli znowu przez okno. Kornelia wtuliła się najbardziej jak się dało w objęcia chłopaka i zamknęła oczy. Po dłuższej chwili odsunęli się od siebie i wyszli do saloniku, żeby zjeść śniadanie. 
      Dziewczyna przyniosła cały talerz owoców i warzyw, Szymon skrzywil sie nieco lecz zjadł by Kornelii nie zrobiło się przykro. Oboje zatopili się we własnych myślach i jedli patrząc gdzieś niewidzącymi oczami. Po posiłku, przebrali się i wyszli na spacer, mimo, że pogoda nie zapowiadała się obiecująco. Szli dość szybko żartując i przepychając się czasami. Po paru minutach błękit nieba niemal całkiem zasnuł się chmurami. Zaczęło kropić, więc przyjaciele zaczęli biec mając przy tym wielką radoche. 
      Uśmiechnięci dotarli przed domek, ale Kornelia nagle oznajmiła że nie chce wracać do pokoju i bez ceremonialnie położyła się na piasek. Szymon położył się koło niej i obydwoje zaczęli robić aniołki.

                                                          ***

      Maja obudziła się i otwierając oczy zobaczyła tak ukochane przez nią spojrzenie, którego własciciel uśmiechał się do niej szeroko. Podniosła się delikatnie i nachyliła w stronę Roberta całując go w usta. Nagle przemknęła jej przez głowę myśl, że chciałaby mieć dziecko z nim, ale szybko wyrzuciła z głowy natrętną wizję ich dwoje z niemowlakiem i przytuliła chłopaka tak jak pozwalały jej na to liczne rurki przymocowane do jej ciała. 
      Robert odwzajemnił uścisk i pocałunek, a następnie oznajmił dziewczynie, że przejdzie się po śniadanie dla swojej ukochanej.

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 14

         Kolejny dzień niósł wraz ze sobą wiele niepokoju. Zdenerwowana Maja wsiadała wraz z Kornelią do helikoptera, a chłopcy machali do nich pełni obaw "co dalej?". Po około 30 minutach lotu, wylądowali na dużym lotnisku.W szpitalu, uczynna pielęgniarka zaprowadziła przyjaciółki do poczekalni, gdzie dziewczęta miały czekać aż ktoś po nie przyjdzie.
        W tym czasie, dziewczyny zaczęły rozmawiać o tym, co by było gdyby Maja naprawdę była w ciąży. Kornelia zaczęła dialog:
-Ciekawe czy zostalibyśmy na wyspie do narodzin dziecka.
-Na pewno - odpowiedziała przyjaciółka - zwieziemy sobie położną w 9 miesiącu.
-Czyli spędzilibyśmy na wyspie święta.
-Byłoby cudownie - Westchnęła Maja
Kornelia zachichotała nagle, a widząc zdziwioną minę przyjaciółki powiedziała:
-Przypomniało mi się to drzewko które chłopcy przyozdobili podczas gry w podchody, myślisz że też ubralibyśmy jakąś dużą choinkę?
-Z naszymi pomysłami wszystko jest możliwe!
Po tych słowach obie dziewczyny zaczęły się śmiać, a ludzie w poczekalni patrzyli się na nie jak na idiotki.
        Nagle Maja skrzywiła się z bólu, jej brzuch przeszył silny ból.W tym momencie pani stojąca w recepcji powiedziała do dziewczyn, że lekarka już na nie czeka. Maja lekko się zataczając i podpierając się o przyjaciółkę ruszyła do gabinetu. Lekarka przywitała je przyjaźnie, lecz widząc w oczach ból który doskwiera dziewczynie odrazu spoważniała i powiedziała do niej, żeby się położyła na kozetce. Kobieta badała Maję, a na jej czole pojawiły się zmarszczki, widać było że cos jej się nie zgadza... Powiedziała dziewczynie, żeby zgięła prawą nogę. Maja wykonała wskazany ruch i głośno wciągnęła powietrze, czując ból w okolicach pępka.
-Hmm - zamyśliła się lekarka - wykluczam w tym przypadku ciążę.
         Po kilku innych badaniach stwierdziła objaw Jaworskiego, charakterystyczn​y dla zapalenia wyrostka robaczkowego, mimo to nakazała wykonać badanie ultrasonograficzne oraz tomografie komputerową dla potwierdzenia swoich przypuszczeń. Okazało się że lekarka miała racje i parę godzin później, Maja wjeżdżała na salę operacyjną, a Kornelia siedziała przy drzwiach ze zdenerwowaniem czekając na jakieś wieści.
        Po jakimś czasie w końcu drzwi sali się otwarły i lekarz który operował Maję, powiedział:
-Operacja się udała, ale dziewczyna będzie musiała zostać kilka dni w szpitalu żeby dojść do siebie.
Kornelia podziękowała lekarzowi i weszła do pomieszczenia gdzie ujrzała śpiącą przyjaciółkę. Siadła przy niej, by poczekać aż się wybudzi z narkozy. Mając chwilę czasu wyciągnęła telefon i wybrała numer Szymona, musiała przekazać chłopcom nowiny.W telefonie odezwał się głos przyjaciela:
-Halo? Kornelia? Co sie dzieje? Wszystko dobrze? Jak z Mają? Opowiadaj!
Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i powoli wszystko wyjaśniła, na koniec zapytała czy przyjadą odwiedzić Maję.
W dali usłyszała krzyk,łatwo było się domyślić kto to. Robert zaczął wrzeszczeć, że juz się zbierają i niedługo będą.
        Nagle Maja poruszyła się i powoli otworzyła oczy. Kornelia powiedziała do przyjaciela, że musi kończyć bo Maja chyba się budzi. Szybko się rozłączyła i pochyliła nad przyjaciółką. Maja to zauważyła i szerzej otworzyła oczy, dziewczyna uśmiechnęła się, ale gdy tylko spróbowała się poruszyć, wciągnęła głośno powietrze, czując piekący ból brzucha. Kornelia powiedziała do przyjaciółki, żeby przez najbliższy czas się nie podnosiła, a ta skinęła głową i przymknęła lekko oczy. Po chwili otwarły się drzwi, w których stał nieco zdyszany Robert a za nim Szymon, przyjaciółki wytrzeszczyły na nich oczy. Obie jednak ucieszyły się na ich widok. Dziewczyny dały się jeszcze raz zaskoczyć kiedy Robert rzucił się do łóżka Mai niczym drapieżnik na ofiarę, a Szymon lekko speszony objął Kornelię. Szybko jednak ja puścił i spojrzał na parę w łóżku którzy patrzyli sobie głęboko w oczy, było to tak intymne spojrzenie że pozostała dwójka wlepiła wzrok w podłogę nie wiedząc co robić. Maja chciała pocałować Roberta, jednak utrudniał jej to wenflon przymocowany do nosa, którym był podawany tlen.
        Szymon poprosił Kornelię aby ta wyszła z nim na korytarz, powoli więc wycofali się zostawiając parę mocującą się w wenflonem. Na korytarzu było duże zamieszanie, wiec przyjaciele wyszli na zewnątrz.Gdy stali już w miarę odludnym miejscu, Szymon powiedział:
-Może wrócimy na wyspę i zorganizujemy im jakąś niespodziankę?
Dziewczyna przystała na to z uśmiechem, nawet miała już kilka pomysłów, co to moze byc za niespodzianka.
       Po krótkiej dyskusji, powrócili do sali, gdzie zobaczyli że wenflon został pokonany, a usta Mai i Roberta połączone były w długim pocałunku. Kornelia widząc to odchrząknęła, a zdezorientowana para zaczęła sie do nich uśmiechać. Przyjaciele oznajmili, że mają pilną sprawę i muszą wracać na wyspę, a i nie chcą przeszkadzać zakochanym.
        Maja zdziwiła się nieco że Szymon z Kornelią chcą razem wyjechać, ale nie miała nic przeciwko, Robert również zaskoczony, przyglądał się przyjacielowi uważnie. Gdy tylko Kornelia z Szymonem wyszli, para powróciła do swojego ulubionego zajęcia, widać jednak było że chłopak obchodzi się ze swoją dziewczyną delikatnie, nie chcąc aby coś ją zabolało.

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 13

          Maja przebudziła się w nocy i nie mogła długo usnąć. Myślała o wielu ważniejszych i mniej ważnych rzeczach. Po czym wstała i poczuła że nogi ma jak z waty. Nie wiedziała co się z nią dzieje, jej myśli krążyły niespokojnie. Szybko opadła na łóżko, miała nadzieje że nie obudziła Roberta. On jednak dalej spał jak suseł. Dziewczyna próbowała ponownie wstać. Teraz ustała dłuższą chwilę , jednak zaraz znowu upadła .Zaczął ją boleć brzuch, kręciło jej się w głowie, wycieńczona tą bezsensowną walką opadła na poduszki.  
          Ponieważ drzwi były otwarte Kornelia która miała niespokojny sen usłyszała zmagania Mai w drugim pokoju, więc powoli wstała i poszła tam. Dziewczyna zauważyła przyjaciółkę, która podchodzi do niej. Pokazała jej gestem że chce wstać. Kornelia pomogła jej  i wyszły z domku. Potem dziewczyna dopytywała się przyjaciółki czemu się tak źle czuje. Odpowiedziała jej, że sama nie wie. Kornelia spojrzała na nią przenikliwie i zapytała:
-Czy to możliwe że... jesteś w ciąży? - Maja spojrzała na nią. Pomyślała .. I odpowiedziała jej :
-Nie sądzę, gdyż ostatnio tego nie robiliśmy a poza tym robiłam testy i wyszły negatywnie
-Poza bólem brzucha coś jeszcze ci dolega?-zapytała przyjaciółka.
Maja powiedziała, że boli ją jeszcze głowa i zaproponowała żeby zadzwonić po lekarza. Kornelia przytuliła ją mocno i poszły do domku poinformować o wszystkim chłopaków. Gdy wróciły , chłopcy jeszcze spali , więc Kornelia poszła do swojego pokoju, a Maja do swojego i położył się jeszcze na chwilkę.

           Maja przebudziła się po kilku godzinach i zorientowała, że nic ją już nie boli , jednak zobaczyła na nią stojącą lekarkę . Usłyszała głos Kornelii:
-I co jej jest? - pytała poddenerwowanym głosem. Maja patrzyła zdenerwowana na lekarkę, która po chwili powiedziała najpierw do Mai:
-Leż sobie spokojnie - a potem do pozostałych - wyjdźmy na korytarz wszystko wam wytłumaczę i pomyślimy co dalej - Po chwili dodała widząc ich przerażone miny - ale nie martwcie się nie jest na nic chora. Korneliaa odetchnęła z ulgą, lecz czekała co dalej powie lekarka. Przyjaciele wyszli z pokoju wraz z lekarką, która zaczęła mówić:
-Przypuszczam ciążę.
-Ale to niemożliwe. - Przerwała jej Kornelia - Przecież robiła test ciążowy i wyszedł negatywnie.
-Być może i tak, ale testy nigdy nie dają 100%.- odpowiedziała stanowczo lekarka.
          Szymon miał minę jakby miał się zaraz roześmiać patrząc na osłupiałego Rorbera, jednak powstrzymał się pod srogim spojrzeniem Kornelii.
-Myślę że Maja, powinna przyjechać jak najszybciej na badania. To rozwieje wszelkie wątpliwości. - Dodała pielęgniarka i wyszła zostawiając numer telefonu i adres szpitala gdzie dziewczyna miała zostać zabrana na badanie. Kornelia w chwili gdy wyszła lekarka szybko znalazła się w pokoju przy przyjaciółce by opowiedzieć jej wszystko. Za nią wszedł Robert z poważną miną, ale też jakby dumą. Szymonowi Kornelia kazała zostać na zewnątrz widząc że zaraz nie wytrzyma i wybuchnie śmiechem. Przyjaciele usiedli koło dziewczyny i po kolei zaczęli przytulać.
         Po jakiś 5 minutach Szymon lekko zaczerwieniony, najwyraźniej śmiał się przez cały czas jak go nie było, wrócił do pokoju i poważnym głosem powiedział:
-No Maja, Robert, czas się ustatkować.
Kornelia tym razem wybuchła śmiechem z za nią Szymon, pozostała dwójka nie wiedziała czy śmiać się, czy płakać z dowcipu.
-Ja dzieci bawić nie będę- powiedział Szymon patrząc na reakcje innych.
-Jak zobaczysz jakie nasze będzie piękne, to sam będziesz chciał dziecko. - Odpowiedział Robert tonem jakby omawiali plany na najbliższy tydzień.
-Będziesz ojcem chrzestnym- wypaliła Maja z głupią miną.
-No to Szymon Ty też musisz się powoli ustatkowywać, bycie ojcem chrzestnym to duża odpowiedzialność. - Dodał Robert.
         Po tych słowach wszyscy zaczęli się śmiać jak opętani.
W końcu uspokoili się i Kornelia powiedziała poważniej:
-Musisz jechać na badania.
Maja pokiwała głową w stronę przyjaciółki, po czym powiedziała do niej żeby pomogła spakować jej potrzebne rzeczy.
-Czuje się wykluczony, ja Cię spakuję! - Wykrzyknął Robert, a Szymon niemal nie zemdlał ze śmiechu.
Kornelia popatrzyła na niego z głupią miną i sama zaczęła się śmiać.
-Jak wszyscy to wszyscy ja też chcę. - Powiedział Szymon który ze śmiechu zaczął już płakać.
Maja zaczęła powoli głupieć, śmiać się i płakać jednocześnie.
-Ty lepiej do Mai ubrań się nie zbliżaj. - Zagroził Robert z groźnym uśmieszkiem.
-Nie wiadomo co tam można znaleźć – Ze śmiechem krzyknęła Kornelia i w tym samym czasie oberwała poduszką od Mai.
-Ja wiem - Powiedział Robert z szelmowskim uśmiechem.
       Po tych słowach, na twarzy Mai pojawiły się rumieńce,co wywołało kolejną salwę śmiechu.